Tag: Przekład

  • Strona bierna. Co mówią brytyjskie i amerykańskie autorytety?

    Strona bierna. Co mówią brytyjskie i amerykańskie autorytety?

    Polscy autorzy książek i artykułów naukowych często używają strony biernej i nierzadko – sami lub za pośrednictwem tłumaczy, którzy zbyt dosłownie traktują składnię – przenoszą ten nawyk na grunt anglojęzyczny. Tymczasem twórcy i uczestnicy anglosaskiej kultury pisania postrzegają stronę bierną jako co najmniej kontrowersyjną. Z czego to wynika?

    Rozważmy następujące zdanie, streszczające zarzuty, które znawcy stylu wytaczają przeciwko stronie biernej:

    Przyjmuje się, że gdy tekst jest pisany w stronie biernej, to sprawy są w nim przedstawione mętnie i nieadekwatnie, a odbiorca zostaje pozbawiony możliwości ich zrozumienia.

    [It is assumed that when a text is written in the passive voice, matters are presented in a vague and inadequate manner, and the reader is deprived of the possibility of understanding them].

    Już sam początek zdania ujawnia problem, bo fraza „przyjmuje się, że” nie precyzuje, kogo mamy na myśli. Ten brak precyzji towarzyszy dalszym częściom zdania: „tekst jest pisany…”, ale przez kogo – pisarza, naukowca, każdego człowieka? Idąc dalej, kto „przedstawia sprawy mętnie i nieadekwatnie”? Odpowiedzialny jest autor czy może sama strona bierna? Wreszcie, kto pozbawił odbiorcę możliwości zrozumienia? I czy pozbawienie tej możliwości wynika z faktu użycia strony biernej? Co tu jest przyczyną, a co skutkiem? Gramatyka powyższego zdania wcale jednoznacznie nie precyzuje tych kwestii.

    Kiedy wczytujemy się w nasze zdanie, rozumiemy oczywiście, o co w nim chodzi. Weźmy jednak pod uwagę, że jako czytelnicy musimy zwykle przebrnąć przez znacznie więcej zdań, nie skupiamy na nich tak intensywnej uwagi, nie analizujemy dokładnie każdego zdania! Jeśli więc trafiamy na tekst, w którym dominuje strona bierna, możemy łatwo przeoczyć lub błędnie zrozumieć część opisywanych w nim spraw.

    Co piszą o tym autorytety?

    Tego typu zarzuty przewijają się zarówno w brytyjskich, jak i amerykańskich podręcznikach stylistyki i przewodnikach po pisaniu. Argumentów przeciwko konstrukcjom biernym pada zresztą znacznie więcej. Poniżej zamieściłem przegląd najważniejszych z nich.

    Brytyjczycy

    W książce Politics and the English Language (1946) George Orwell opisuje najgorsze nawyki, które weszły do języka pisanego pod wpływem rozwoju biurokracji. Służą one zaciemnianiu myśli, manipulowaniu odbiorcą i usprawiedliwianiu nieetycznych działań politycznych. Wśród wymienionych przez pisarza nawyków ważne miejsce zajmuje użycie strony biernej, która ukrywa podmiot odpowiedzialny za czyn lub proces opisywany w zdaniu, a w ten sposób manipuluje odbiorcą. Kiedy piszemy na przykład: „Badanie przeprowadzono w 1984 roku”, nie wskazujemy jednoznacznie, kto je przeprowadził, co – zdaniem Orwella – może rodzić groźne konsekwencje polityczne. Dlatego wśród kluczowych zasad dobrego pisarstwa umieszcza on następującą rekomendację:

    Nigdy nie używaj strony biernej, jeśli możesz użyć strony czynnej (Orwell 1985, 19).

    Pogląd Orwella był nienowy w kręgach brytyjskich, choć wcześniej autorzy nie przypisywali konstrukcjom biernym aż tak głębokiego wymiaru. Autorzy skupieni na tej tematyce wskazywali raczej, że teksty pisane w stronie czynnej po prostu lepiej się czyta. W klasycznym podręczniku The King’s English (1906), uważanym za jedno z kluczowych dzieł na temat brytyjskiej gramatyki i stylu, bracia H.W. i F.G. Fowler poświęcają sporo uwagi stronie biernej, wskazując na jej potencjalną mętność i rozwlekłość „Jeśli podmiot czasownika jest określony, należy zawsze zachować stronę czynną” (Fowler 1908, 333).

    Z podobnym podejściem spotykamy się w późniejszym, ale także klasycznym przewodniku po pisaniu, Plain Words (1948), którego autorem jest Ernest Gowers. Dostajemy jednoznaczną zasadę:

    Nie używaj bezosobowej strony biernej, tych formalnych, bezdusznych zwrotów, takich jak „uważa się, że”, „żałuje się, że”, „docenia się, że”. Chcesz, by czytelnicy czuli, że mają do czynienia z ludźmi, a nie robotami (Gowers 1987, 12–13).

    Gowers, podobnie jak bracia Fowler, używa rzeczownika monstrosity („potworność”) do opisania konstrukcji biernych (Gowers 1987, 140; Fowler 1908, 54). W obu przypadkach na pierwszy plan wysuwa się kwestia stylistyczna – zdania w stronie biernej źle brzmią, są nieprzyjazne i bezosobowe; ale też kwestia siły przekazu – takie zdania utrudniają zrozumienie tekstu i wiążą się z ryzykiem utraty uwagi czytelnika. Czasem trzeba użyć takiej konstrukcji, ale należy to robić z bardzo dużym umiarem.

    Warto jeszcze wspomnieć inny argument, który dotyczy stricte języka naukowego. Tak jak Orwell sądził, że strona bierna służy manipulacji politycznej, tak też brytyjski fizyk Robert Cahn wskazywał, że może ona służyć swoistej manipulacji naukowej. Miał na myśli sytuacje, w których wyrażamy jakiś pogląd za pomocą strony biernej („Przyjmuje się, że…”), nadając w ten sposób „pozory obiektywności czemuś, co z natury obiektywne nie jest” (Cahn 1987, 329). Dla wprawnego oka staje się jasne, że strona bierna służy zasłonięciu niewiedzy – lub sprawia wrażenie, jakby piszący chciał coś ukryć.

    Amerykanie

    O ile autorzy należący do tradycji brytyjskiej traktują stronę bierną w kategoriach „zła koniecznego”, o tyle tradycja amerykańska jest pod tym względem bardziej zasadnicza.

    W książce The Elements of Style (1959), która stała się klasycznym przewodnikiem po stylu pisania – nie tylko w USA, ale też szerszych kręgach anglosaskich – William Strunk Jr. i E.B. White wyraźnie zalecają unikanie strony biernej na rzecz strony czynnej. Pada nawet stwierdzenie, że „piszący powinni całkiem zrezygnować ze strony biernej”, nawet jeśli – jak przyznają autorzy – jest ona „często wygodna, a czasem wręcz niezbędna”. (Strunk & White 2014, 13). Jak widzieliśmy, podobny pogląd wyrazili brytyjscy bracia Fowlerowie. Jednak w odróżnieniu od nich, Strunk i White upierają się, że strona czynna nie tylko tworzy zdania bardziej dynamiczne, zwięzłe i czytelne, ale też jest w gruncie rzeczy jedyną możliwością, jeśli zależy nam na stylu. Warto ją stosować nawet kosztem niedostatków w przekazaniu pierwotnej intencji piszącego.

    Trzy dekady później, w głośnym artykule “The Science of Scientific Writing” (1990), George Gopen i Judith Swan krytykowali użycie strony biernej jako jedną z głównych przyczyn niejasności w artykułach naukowych. Jeśli tekst ma przekazywać informacje o procesie lub relacji, to potrzebne jest nie tylko wskazanie uczestniczących podmiotów, lecz także wyraźne powiązanie ich z działaniami/czynnościami, które wykonują lub które ich dotyczą. Strona bierna zaciemnia te powiązania. Dlatego – jak wskazywali Gopen i Swan – w tekstach, w których dominują konstrukcje bierne, „autor nie mówi nam, co robić z tymi wszystkimi informacjami; nie panuje nad przekazem i musi się zdać na »domysły interpretacyjne« czytelników, którzy sami zdecydują o tym, co jest ważne. Albo też… nie zdecydują, bo „poświęcą większość energii na zgłębianie struktury zdań zamiast meritum” (Gopen & Swan 1990, 556).

    Wreszcie Steven Pinker, w słynnej i bardzo wpływowej książce The Sense of Style (2014), wielokrotnie odnosi się do nadmiernego użycia strony biernej, zwłaszcza w biurokratycznym, prawniczym lub akademickim żargonie. Podobnie jak wielu przed nim, Pinker przestrzega, że strona bierna może zaciemniać znaczenie i osłabiać siłę przekazu.

    Podsumowanie: różnice w kulturze pisania

    Jak pokazuje powyższy przegląd klasyków, anglosaska kultura pisania wyraźnie różni się od polskiej, jeśli chodzi o podejście do strony biernej. W piśmiennictwie anglojęzycznym zdecydowanie przeważa strona czynna, podczas gdy w polskich tekstach strona bierna nie tylko jest rozpowszechniona, ale bywa wręcz pożądana – jako wyznacznik „stylu naukowego”. Wynika to z różnic w rozumieniu charakteru wypowiedzi akademickiej: w polskim obiegu dominują bezosobowe i formalne sformułowania, które mają sprawiać, że teksty wydają się bardziej obiektywne. Postać badacza schodzi na dalszy plan, liczą się wyłącznie opisywane zjawiska. Tymczasem w angielskich standardach akademickich jest odwrotnie: konstrukcje czynne mają wartość nie tylko dlatego że zapewniają klarowność wywodu i zaangażowanie czytelnika, lecz także dlatego że Anglosasi traktują tekst naukowy jako jeden z wielu autorskich głosów w dyskusji, nie zaś sprawozdanie z obiektywnych wyników badań. Jak widzieliśmy, jest tak nawet w naukach ścisłych, których dotyczyła część przytoczonych wyżej cytatów.

    Co robić? Wskazówki praktyczne

    Co robić? Najprostsza odpowiedź brzmi: pisać w stronie czynnej! Angielski daje tu pewne istotne ułatwienie, przydatne zwłaszcza w tekstach akademickich. O ile w polskim rzeczowników nieożywionych nie należy łączyć z jawnie „ludzkimi” orzeczeniami, o tyle po angielsku nie ma z tym żadnego problemu. Formy typu „tekst omawia zjawisko” albo „artykuł argumentuje, że” są nie tylko w porządku, ale wręcz pożądane. Oczywiście pod warunkiem, że jasno wskazujemy o jaki tekst chodzi i kto jest jego autorem.

    Odpowiedź bardziej zniuansowana wymaga przypomnienia, że w kontekście pisania nie istnieją żadne uniwersalne recepty. Podkreślają to niemal wszyscy wyżej cytowani autorzy. Gopen i Swan piszą wprost:

    Nie ma jednego stałego algorytmu dobrego pisania […]. Najlepsi styliści potrafią pisać wbrew oczekiwaniom czytelnika […], ale ich odstępstwa są warte uwagi właśnie dlatego że przez większość czasu spełniają oczekiwania (Gopen & Swan 1990, 558).

    Strona bierna nie jest całkiem zakazana, ale trzeba używać jej w sposób świadomy. Kiedy opisujemy eksperyment, możemy przejść od strony czynnej, w której przedstawiamy jego warunki i przygotowanie, do strony biernej, która zwróci uwagę na proces dokonujący się w trakcie eksperymentu. Aby taki zabieg przyniósł zamierzony skutek, należy to jednak robić oszczędnie i w wyjątkowych przypadkach.

    Ogólnie rzecz biorąc, kiedy piszemy tekst naukowy po angielsku, pamiętajmy o tym, by unikać strony biernej. Dotyczy to zwłaszcza wprowadzenia i konkluzji tekstu, których zadaniem jest przedstawienie stanowiska autora – żywego, myślącego człowieka – a nie prawdy objawionej przez robota.

    Jan Burzyński

    Źródła:

    • Cahn R. W. (1987). “A Particular Way with Words”, in Artifice and Artefacts: 100 Essays in Materials Science (Bristol: Institute of Physics, 1992).
    • Fowler H. W., Fowler F. G. (1908). The King’s English (Oxford: Clarendon Press; first published in 1906).
    • Gopen G., Swan J. (1990). “The Science of Scientific Writing”, in American Scientist 78(6):550–558.
    • Gowers E. (1987). The Complete Plain Words (London: Penguin Books; first published as Plain Words in 1948).
    • Orwell G. (1985). Politics and the English Language (London: Penguin Books; first published in 1946).
    • Pinker, S. (2014). The Sense of Style: The Thinking Person’s Guide to Writing in the 21st Century (New York: Viking).
    • Strunk W., White E. B. (2014). The Elements of Style (Boston: Pearson; first published in 1959).

  • Cytaty robimy najpierw!

    Cytaty robimy najpierw!

    Eugène_Delacroix_-_La liberté guidant le peuple

    Współpraca z nimi nie tylko przyniosła znakomity efekt, ale sama w sobie okazała się małą intelektualną przygodą.

    Taki komplement otrzymaliśmy od Jerzego Franczaka – profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego, autora wielu książek naukowych i beletrystycznych – po rocznym przekładzie prawie 500-stronicowej książki o francuskim filozofie Jacques’u Rancièrze, niemal 100 mailach i kilku dłuższych rozmowach telefonicznych w sprawach szczegółów przekładowych albo czysto biurokratycznych.

    Jeśli myśl pochodzi w dużej mierze z francuskiego, została przetworzona i opisana po polsku, a potrzebujemy zamienić ją w opowieść po angielsku, praca wymaga wiele przygotowań. (W osobnym wątku opiszę jak skomplikowane dla Autorów może być zawarcie umowy z tłumaczami w ramach grantu na przekład – i jak staramy się w tym obszarze pomóc.)

    Publikacje naukowe nierzadko zawierają obszerne przypisy i cytaty z publikacji z całego świata. Szczęśliwie zwykle są to teksty przełożone lub oryginalnie pisane po angielsku. W trakcie naszych działań wyszukujemy do 95% oryginalnych cytatów sami. Czasem jednak zdarzają się sytuacje naprawdę złożone.

    W przypadku Jacques’a Rancièra wiele publikacji pozostaje jeszcze nieprzełożonych z francuskiego. Dlatego potrzebowaliśmy przygotować listę cytatów, których nie udało nam się odnaleźć w cyfrowych repozytoriach, i poprosić Autora, żeby w tym działaniu nam pomógł. Wiele problemów zostało rozwiązanych dzięki jego podróży z Krakowa do bibliotek w Paryżu. A przecież nie każdy Autor ma taką możliwość…

    Żeby lepiej uświadomić Wam poziom skomplikowania, cytuję jak Autor sam skatalogował materiały Rancièra ze swojej polskiej monografi pod względem dostępności:

    • odpowiednie cytaty z anglojęzycznych wydań, wraz z podaniem strony w tymże wydaniu;
    • odpowiednie cytaty z anglojęzyczny wydań bez podania numeru strony;
    • przepisane cytaty francuskie w oryginalnym brzmieniu;
    • cytaty, których nie odnalazłem;
    • cytaty, które uzupełnię;
    • tylko wersja polska.

    Jeszcze w grudniu 2022 roku Autor informował mnie, że sporo pracy wzięło się z poważnych różnic i braków między francuskimi oryginałami a przekładami polskimi i angielskimi. Często rozdziały z pewnych tomów znajdywały się w przekładzie jedynie w wydaniach zbiorowych lub czasopismach. Na przykład angielski przekład Aux bord de la fiction (On the Shores of Politics) opuszcza całe cztery rozdziały! Autor namierzył jeden w osobnej antologii, drugi w czasopiśmie, a dwa sam cytował dla nas z francuskiego. Wtedy skorzystaliśmy z własnych zasobów, żeby przełożyć także z francuskiego.

    Czego się nauczyliśmy?
    Listy nieodnalezionych cytatów robimy zawsze, ale od czasu tej przygody przekładowej wiemy już, żeby robić to nie w ostatnim, ale pierwszym kroku przekładu. Dzięki temu możemy dyskutować temat z Autorem i pytać specjalistów w uczelniach na całym świecie równocześnie z pracą nad tłumaczeniem. Co czynimy w kolejnym przekładzie, o którym więcej wkrótce!

    Mikołaj Golubiewski